poniedziałek, 13 marca 2017

Wewnętrzne ja... tylko które?

Czuliście się kiedyś jakbyście byli kilkoma osobami na raz? Czuli się rozdarci od środka? Mieli trudności w podejmowaniu decyzji? Ostatnio mam ten problem. Ale może wyjaśnię wam to jak zawsze... muzyką ;)
Wyobraźcie sobie sytuację idealną. Jakąkolwiek. Związaną z jedną osobą, kimś wam bliskim. To może być mama, dziadek, przyjaciółka, chłopak... Wspaniale co? A teraz nagle ten idalny świat w jednym momencie się rozpada z jakiegoś nie do końca wyjaśnionego powodu. Wina leży po obu stronach, tzn sytuacja, która zniszczyła relację, była spowodowana jakimś niedopowiedzeniem - niestety poważnym. Obie strony zawiniły. Co robicie?
Widzicie u mnie to nie jest takie proste... Taka sytuacja dotyczy trzech różnych osób, dlatego coraz bardziej doszukuje się wiekszej winy w sobie, przepraszam, staram sie poprawić, naprawiam co mogę. Ale prawda jest taka, że sama mogę niewiele, jeśli druga strona się nie stara.
No więc przejdźmy do muzyki, aby wyjaśnić bardziej dokładnie.
Pierwsza piosenka, która chodzi mi zawsze po głowie to „Trudno mi się przyznać” Ani Dąbrowskiej.

Trudno jest nie zrozumieć przekazu tego utworu, a jest bardzo dokładny i precyzyjny. Tęsknota to coś czego tak naprawde nie widać. Można ją naprawdę świetnie zamaskować. Ale przychodzą takie dni gdzie oddałoby się wszystko, żeby móc chociaż zobaczyć bliska osobę. Różni ludzie różnie to odczuwają. Jedni płaczą za kimś, drudzy nie śpią, inni imprezują lub piją, żeby „zapomnieć”. Zwykle niestety żadna z tych metod nie działa. Lub działa ale tylko na chwilę. Gorzej jeśli stosuje ich mieszankę. Niszczy siebie i swoje zdrowie przez myśli o innym człowieku.
No, ale jest jeszcze druga strona... czyli druga piosenka. A mianowicie „No” Meghan Trainor.

W przeciwieństwie do Ani jest bardzo żywa i otrzeżwiająca. Pomagała mi bardzo często na nowo uwierzyć w siebie i swoje siły życiowe. Pomaga podbudować samoocenę i motywuje do pracy nad sobą. Daje kopa na następne dni, jednocześnie nie pozwalając myśleć o zbędnych rzeczach. Czasami potrzebna jest odskocznia, jednak częściej potrzebujemy trochę wiary w siebie i pracy nad lepszym jutrem, żeby wiedzieć jak dużo jesteśmy warci.
A tak juz podsumowując moje wszystko i nic, uważam, że najlepszy tekst podsumowujący sytuację wielu ludzi to:


Piszcie co myślicie. Czekam na wasze opinie. 
Pozdrawiam Omega

wtorek, 7 lutego 2017

Udręka studenta - sesja!!!

Który student nie miał ochoty schować się w szafie słysząc słowo SESJA??? Myślę, że każdy. Mimo tego, że trwa tydzień lub dwa (na każdej uczelni inaczej), to egzaminy i zaliczenia ciągną się przynajmniej miesiąc czasu. Oczywiście my, jako studenci, zanim się zacznie juz mamy jej dość. Niektórzy uważają, że taki stresujący okres wymaga rozluźnienia (czego nie będę kwestionować). Każdy ma swoje sposoby ;)
Na szczęście ja już skończyłam swoje egzaminy i mam swoje wymarzone dwa tygodnie wolnego. Chociaż zazroszczę tym, którzy mają aż miesiąc wolnego!!! to i tak ciesze się ze swojego wypoczynku.  
Dzięki kilku wolnym wieczorom wracam do swojej ulubionej czynności, czyli czytania powieści. Właśnie kończę jedną ze swojej prywatnej kolekcji, której nie mogłam nigdy przeczytać do końca. Jest to „Księżniczka z lodu” Camilla Lackberg.


Książka ta ma w sobie wszystkie moje ulubione wątki literackie: zagadkę kryminalną, miłość i relacje rodzinne. W skrócie mówiąc: główną bohaterką książki jest pisarka Erika Falck, która znajduje martwą swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Wszystko wskazuje na samobójstwo, jednak dochodzenie wykazuje zabójstwo. Kolejne sytuacje są wspaniale powiązane, spójne i czyta się bardzo płynnie. Bardzo polecam Czarną Serię wszystkim miłośnikom rozwiązywania zagadek kryminalnych. Ja osobiście mam nadzieję na czas z kolejnymi tego typu powieściami. 

Ostatnimi czasy coraz bardziej zwracam uwagę na to, kto udaje, a kto jest prawdziwym przyjacielem. Też tak macie? Nie wiem czy to jest wina mojego charakteru (po części na pewno), czy po prostu nastawienia innych ludzi, ale strasznie wkurza mnie zachowanie innych ludzi. Zachowują się jak małe dzieci. Przez co wolę być sama niż przebywać w towarzystwie niektórych, dawniej bardzo bliskich mi osób. Po raz kolejny czyję się wykorzystana przez swoich, jak myślałam, przyjaciół. Ale szczerze... chyba coraz mniej obchodzi mnie ile osób mam obok siebie. W końcu zaczęłam martwić się o siebie i o swoje zdrowie psychiczne... to samo, które niszczą mi inni. To jest naprawdę bardzo przyjemne uczucie: wolność od ludzi. Wiem to jest dziwne, ale nie chodzi mi o wieczną wolność. Mówie o chwilowym pobyciu z samym sobą, zastanowieniem się co robimy źle, co nam nie odpowiada, i co możemy poświęcić dla kogoś innego. Ja się bardzo wzmocniłam przez ostatnie kilka miesiący... a właściwie ponad rok pracuje nad sobą. Jestem dumna z tego co osiągnęłam!!!
Pomocne w tym czasie były dla mnie różne utwory. M. in. „You don't own me” Grace i G-Easy.



Polecam każdemu, kto w jakikolwiek sposób uważa, że podlega komuś komu nie powinien, nie radzi sobie z jakimiś problemami lub ktoś zrzuca na niego takowe.W tym utworze motywację i pewność siebie buduje bit i wyraźne przejścia miedzy zwrotkami i refrenem. Trzyma w poczuciu władzy nad sobą, 

Informacje dodatkowe ;)
Postanowiłam, że zastanowię się nad prowadzeniem drugiego bloga. Jednak posty będą skupiały się na zdjęciach ludzi, makijażach lub recenzjach kosmetyków. Dajcie mi znać w komentarzach co o tym myślicie.

Tymczasem życzę powodzenia wszystkim studentom, którzy jeszcze swojej sesji jeszcze nie skończyli. Pamiętajcie, że nikt nie jest w stanie was pokonać!!! To jest wasza walka!!! Jesteście najlepsi :)
Pozdrawiam Omega :)

wtorek, 24 stycznia 2017

WOŚP - pomoc czy łatwe pieniądze?

Jak niektórzy z was już wiedzą, Wielka Orkiestra Światecznej Pomocy jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Dla mnie samej jest to wielka organizacja niosąca życie (również dla mnie), ale także piękny coroczny Finał łączący ludzi. Bardzo boli mnie kiedy widze negatywne wpisy, komantarze czy inne wypowiedzi ludzi, którzy tak naprawde nie wiedzą nic na ten temat. Większość z nich nawet nie pokusiła się o to, żeby sprawdzić jakiekolwiek dostępne publicznie informacje. Gdyby to zrobili (a serdecznie do tego namawiam) dowiedzieliby się wszystkiego na temat „wydawania ich pieniędzy”.
Jest kilka bardzo ważnych kwestii i chcę je poruszyć ze wzgledu na to, że opinia publiczna przekręca bądź źle interpretuje dane znalezione w internecie.
Na pewno słyszeliście pewną plotkę o „znikających pieniądzach w fundacji”. Pytam się w tym momencie osób rozpowiadających te brednie: JAKIE ZNIKAJĄCE PIENIĄDZE?
Wszystkie fundacje (WOŚP też - pamiętajmy, że to fundacja!) ma obowiązek rozliczyć się z każdej otrzymanej przez darczyńców złotówki (a nawet powiedziałabym: każdego grosza). Wszystkie sprawozdania finansowe są ogólnodostępne. Wystarczy poświęcić kilka minut, aby znaleźć je na stronie internetowej fundacji (dla niedowiarków: link). Można się z nich dowiedzieć między innymi, że faktycznie na sprzęt jest przeznaczane może troche ponad 50% zebranych pieniędzy, jednak reszta też jest odpowiednio spożytkowana. Czy ktoś z was słyszał o programie: Ratujemy i uczymy ratować. czy Policz się z cukrzycą. Te programy medyczne także ratują życie i potrzeba pieniądzy na ich rozwój. Ponad to pamiętajmy, że prowadzenie fundacji również wiąże się z kosztami. Według rozliczeń jest to około 8% wszystkich wpływów. Naprawde uważacie, że to jest dużo?

Oczywiście każdy przeciwnik Orkiestry nie może się powstrzymać, żeby wspomnieć o Woodstocku. Bo przecież jak to tak można, „ wspierać alkoholizm i narkomanie, dodatkowo z pieniądzy przeznaczanych na chore dzieci” (jak nie wiesz o co chodzi - to na pewno kasa)... Otóż sprostowanie: Woodstock jest organizowany z pieniędzy od sponsorów. I teraz fala hejtu: No ale jak to?! Przecież te pieniądze mogły uratować kolejne dzieci!! A nie zmarnowane na głupoty!!
Czy jak wrzucasz do puszki oczekujesz, że zgodnie z twoimi przekonaniami będą przekazane na dzieci? No właśnie. Identycznie mają sponsorzy, ktorzy pieniądze przekazują na Woodstock. Jak mówi idea tej imprezy, ma to być pewnego rodzaju podziękowanie dla wolontariuszy za pracę w trakcie Finału i nie tylko. Jest to dobry czas na poznanie nowych ludzi, spędzenia czasu na świeżym powietrzu, słuchanie muzyki, dobrą zabawę, a nie kiszenie sie w domu i granie po raz 562432... w tą samą grę komputerową.
I w sumie dla mnie najgłupsze ze wszystkich stwierdzeń: Owsiak to złodziej!
No wybaczcie, ale to jest śmieszne. Jurek Owsiak jest Prezesem Fundacji WOŚP, ale poza tym pracuje!!! Fundacja nie jest jego źródłem utrzymania. Nie ma z tego żadnych profitów, oprócz samej wdzięczności uratowanych dzieci. To prawie tak jakbyście zostali oskarżeni o zabieranie pieniędzy swojej córce! Zrobilibyście to?
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego o takie kradzieże nie są oskarżani prezesi innych fundacji: Anna Dymna „Mimo wszystko”, Ewa Błaszczyk „Akogo” czy inni znani zarządzający. Przecież wykonują tą samą pracę, obowiązują ich te same zasady.


Całe piękno tej idei tkwi w całkowitej bezinteresowności wszystkich założycieli Orkiestry. A dodatkowe pomysły i ich realizacja nie musi się wiązać z „marnowaniem pieniędzy”. Nie chcesz - nie bierz udziału. Ale nie psuj zabawy i przyjemności z pomocy osobom wokół.
Korzystając z okazji chciałąbym bardzo serdecznie podziękować całej fundacji: zaczynając od założycieli, przez pracowników, wolontariuszy, a także darczyńców. Gdyby nie wy wszyscy nie miałabym okazji napisać tego posta, poznać mojej ukochanej rodziny i przyjaciół... Po prostu żyć!!! Dzieki Wam robię to co kocham i jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że będe miała okazję kiedyś te podziękowania skierować do założycieli WOŚP osobiście i poznać niesamowicie pozytywnego człowieka jakim jest Jurek Owsiak. Pozdrawiam wszystkich Hejterów i jeszcze raz polecam zapoznać się z zasadami funkcjonowania fundacji.
Pozdrawiam Omega ;)

środa, 20 kwietnia 2016

Life is a game ;)

Oczywiście jak zwykle wyszukiwanie muzyki, której większość osób nie słucha działa na najlepszym poziomie ;)
Znacie to uczucie kiedy nie wiecie co się z wami dzieje i macie ochote płakać? Tak myślałam ;) Przez ostatni tydzień moja głowa mówi mi, że oprócz płączu nic mi nie zostało... Czuję się strasznie nie tylko przez wszystkie kolokwia i kartkówki, na które musiałam się nauczyć, ale też dlatego, że czułam się bezradna i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W tym momencie WIELKIE podziękowania dla mojego kochanego duetu „Paula x2” ;) Uwielbiam Was i dziekuję za świetną imprezę :***
Oprócz przyjaciół jest tylko jedna rzecz, która podtrzymuje mój humor na poziomie... muzyka :) Piosenka maniaczona przeze mnie od tygodnia to „Love is the name” Sofii Carson. Świeżość połączona z fragmentem utworu z lat 80., której słucha się przyjemnie i nie można przestać.

Połączenie tańca i egzotyki daje trochę pozytywnego myślenia. W tekście możemy znaleść spokój, np. we fragmencie o tym, że życie jest grą. Myślę, że powinniśmy przejść ją po swojemu, ale konsekwentnie do końca, bez względu czy zrobimy to sami czy nie. Oczywiście ta „samotność” nie do końca jest prawdą. Zawsze mamy kogoś kochającego obok siebie, nawet kiedy najbardziej w to wątpimy.


„So we never regret that life's gonna be what we be
So we turn the music up tonight
Let the beat set you free”

Bez względu na to co myślimy, powinniśmy motywować samych siebie to osiągania wyznaczonych celów. A jeśli nie dajemy rady zrobić przerwę i poczuć się wolnymi chociaż przez chwilę. To pomoże nam zabrać się do kolejnej tury zadań. 
Co powiecie na tą piosenkę? Co Wam się spodobało, a co nie? Piszcie w komentarzach...
W tym czasie ja zbieram się do nauki angielskiego na jutrzejsze kolokwium ;)
Pozdrawiam Omega :)

piątek, 15 kwietnia 2016

Adam Lambert i co wy na to?? :)

Jeszcze tylko dwa tygodnie dzieli mnie od koncertu Adama Lamberta w Warszawie. Mało brakowało, a nie miałabym możliwości zobaczyć go na żywo. Ale od czego ma się przyjaciół :))). Jedziemy z Klaudią i mamy zamiar się świetnie bawić, najlepiej jak tylko można :D
Prześledziłąm i przesłuchałam całą ostatnią płytę „The Original High” i mam kilka swoich typów, ale dzisiejszy post będzie raczej mieszany. Opinie nie tylko moje, ale także osób, które do tej pory nie słuchały lub słuchały, ale nie koniecznie lubiły.

No więc dobrze :P Zaczynając od początku, moim ulubieńcem, najlepszą piosenką ever jest „Rumors” śpiewana razem z Tove Lo. Piosenka z bardzo głębokim tekstem i przy okazji prawdziwy. Jak mówi sam tytuł utwór jest o plotkach, które tworzą ludzie na około nas oraz o tych, które tworzymy sami. Każda z nich w jakiś sposób kształtuje nasz światopogląd. Czy tak powinno być??
Na pewno ktoś powie, że nie, nie powinniśmy zwracać na nie uwagi. Ale czy to robimy? Ten duet to, moim zdaniem, pewnego rodzaju apel do wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili.



Pomyślmy chwilę...
Czy kiedykolwiek chcieliście spotkać się z kimś, zaprzyjażnić, być w związku, ale baliście się jak zareagują inni? Może wasi rodzice czy przyjaciele nie byli zadowoleni z waszego towarzystwa? Czulibyście się lepiej, gdyby była przy was właśnie ta jedna osoba? Uwierzcie mi, że nie warto słuchać innych. Tylko i wyłącznie siebie. Nikt za nas życia nie przeżyje, a jeśli nie spróbujemy będziemy żałować.

No dobrze, wróćmy do tematu :)
Drugą piosenką wybrała Paulina, która wcześniej nie mogła słuchać jego głosu. Jednak odpowiednia piosenka zmieniła jej zdanie. „The original high” jest na tyle porywająca, że nawet największy przeciwnik przekona się do mocy muzyki Adama.
I oczywiście znowu temetyka miłosna ;) No bo jakże inaczej :P Tutaj to juz chyba normalka ;D

Trzecia piosenka nie jest z ostatniej płyty, ale dzięki niej Martyna dowiedziała się o istnieniu autora. Mowa o „Never close our eyes”. Super teledysk, taniec, efekty specjalne.... Nie można powiedzieć inaczej jak tylko: IDEAŁ



Polecam wam przesłuchać przynajmniej te najbardziej znane piosenki, bo naprawde warto. Może ktoś z was ma juz ulubioną piosenkę Adama Lamberta? Podzielcie się tym ze mną w komentarzach :) Odpowiem na wszystkie obiecuję ;)
Pozdrawiam Omega

poniedziałek, 19 października 2015

Oryginał czy cover?

Ostatnio strasznie mało piosenek słucham. Nie, żebym nie miała czasu czy coś (chociaż studia troche zajmują). Chodzi o to, że cały czas na moich playlistach jest to samo. No, ale od czego jest nasz kochany YouTube :) . Pokierował mnie na cover piosenki, która od prawie czterech miesięcy podbija internet. Ma już jakieś 51 mln wyświetleń, a jej wykonawca ok. 1,7 mln subskrybentów. Ale po kolei...
Shawn Mendes (bo o nim mowa) to 17-nastoletni kanadyjski wokalista. Zadebiutował piosenką „Life of the party”, jednak dużo większą popularnością cieszy się „Something big”:


Jednak to nie o tej piosence chciałam wam opowiedzieć. Na pewno chociaż raz słyszeliście gdzieś w radiu utwór „Stitches”. Tekst jest bardzo głęboki i mówi o raniącej roli słów wypowiadanych przez osobę, na której nam zależy. Jak na młodego wykonawcę, jego teksty mają wiele emocji i uczuć.


„Got a feeling that I'm going under

But I know that I'll make it out alive

If I quit calling you my lover and

Move on”



Jednak moim ulubieńcem jest cover tej piosenki w wykonaniu Shawna i Hailee Stainfeld. (Pisałam o niej przy okazji piosenki „Love myself”) Akustyczna wersja przypadła mi do gustu chyba przez swoją delikatność i jednocześnie pazur wykonywanego tekstu. Połączenie dwóch tak pięknych i czystych głosów w dość wymagającym emocjonalnie utworze wyszło niesamowicie. Sami oceńcie jak wam się podoba :)




„And now that I'm without your kisses

I'll be needing stitches”

Czekam na wasze opinie. Jestem ciekawa, która wersja jest dla was lepsza. A może tak jak ja słuchacie obu na zmianę bez przerwy ;) Piszcie i komentujcie :)
Pozdrawiam Omega :)

czwartek, 8 października 2015

Avon i studia

Mijają dni i tygodnie, a ja nadal nie wiem jak to się stało, że jestem w Krakowie. Co jak co, ale czuję się tu jak w domu. A nawet lepiej... Żadnego oceniania, żadnych bezpodstawnych oskarżeń, każdy żyje swoim życiem. To jest naprawde piękne. I chociaż nie jest jakoś strasznie kolorowo to cieszę się tym co mam. Studia to jest ciężka sprawa, przyzna to każdy student. Jednak szczerze, myślałam, że będzie gorzej. Dużo nauki, mili wykładowcy, wiec wszystko się wyrównuje.
Pierwsza rzecz o jakiej chce wam napisać to firma Avon. Na pewno większość z was kiedyś zamawiała cokolwiek lub znała osobę, która to robiła prawda? Nier wiem czy wiecie ale można teraz zamawiać przez internet u swojej konsultanki. Jesteście z Krakowa? Lubicie kosmetyki Avon? A może ciekawią was nowości w katalogach? Zapraszam do składania zamówień na mojej stronie konsultantki :)  Dla stałych klientek przewiduję rabaty i zniżki ;)

Przechodząc dalej: słyszeliście nową piosenkę JoJo - „When love hurts”? Trudno się nie zgodzić ze slowami piosenki. Kiedy się naprawdę kogoś kocha, to wtedy może to bardzo boleć. „Prawdziwa miłość” czasami bywa jednostronna, a przecież nie o to nam chodzi. Często jesteśmy ranieni przez osoby nam najbliższe.



Zamykają nam oczy na rzeczy ważne i ograniczają naszą uwagę głównie do swojej osoby... Najgorsze jest to,że później trudno się od tego odzwyczaić.



When love hurts, baby 
Yeah, that's how you know it's real


Co wy na to? Czy ten teledysk przypadł Wam do gustu? Mi bardzo :) Moje klimaty ;)
Zapraszam serdecznie do komentowania i dzielenia się moimi postami ze znajomymi. Dodatkowo zapraszam do polubienia nowo otwartej strony na facebooku Avon do domu. Czekam na Wasze komentarze :)
Pozdrawiam Omega

poniedziałek, 21 września 2015

Kraków!!!

Oficjalnie jestem już piąty dzień w Krakowie. Może to dziwnie dla niektórych zabrzmi, ale chciałabym już zacząć zajęcia. Musze przetrwać przynajmniej 3 dni, bo dopiero wtedy przyjeżdżają znajomi. Na razie nie ma prawie nikogo, oprócz oczywiście Klaudii. Klaudia niestety zakończyła przygodę z blogiem, natomiast rozpoczęła nową o wiele dłuższą i myśle, że pełną niespodzianek. Mowa o tym, że moja przyjaciółka została mamą :). Mała Ninka jest prześliczna i o dziwno bardzo spokojna jak na noworodka :P. To pewnie po mamie ;). Co mogę już teraz obiecać Klaudii i Ninie, to to że będę najlepszą „ciocią” na świecie ;D. A oto maleńka kruszynka:



Wracając do mojego „nowego życia” to na razie nie ma jakichś wielkich rewolucji. Za mało znajomych, zbyt duża niewiedza. Mam zamiar to nadrobić, ale pewnie dopiero jak zaczną się zajecia. Na razie moja stała obeznana droga to jakieś 11km do szpitala i z powrotem przebyte piechotą. Nawet nie wierzyłam, że dałabym radę, a jednak. Na początku pogoda dopisywała, niestety nie mogła taka trwać wiecznie. Pojawiły się chmury, padało... normalnie masakra :/.
No, ale może przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy ;). Dzisiejsza propozycja muzyczna to Zara Larsson i „Lush life”. Świetna, dynamiczna piosenka od razu ciągnie do tańca. Oczywiście nawiązuje do miłości co u mnie jest normą ;P. W skrócie mówiąc,żby zapomnieć trzeba znaleść kogoś, kto nam w tym pomoże.


„Went low, went high
What matter is now
Getting right back in the mood”

No dobra, starczy tego dobrego ;P. Mam nadzieje, że wpadnie mi kilka pomysłów na bloga i będę się miała czym z Wami podzielić. Na pewno naszykuję posta w czwartek, bo Natalia przyjeżdża i będzie o czym pisać ;) A dalej już samo pójdzie :P Komentujcie, piszcie, pytajcie. Czekam na Waszą aktywność.
Pozdrawiam Omega 

poniedziałek, 14 września 2015

Nowe życie :)

Słyszeliście kiedyś, że trudne chwile kształtują nasz charakter?  W niektórych przypadkach rzeczywiście się to sprawdza :). Ostatnie pół roku było dla mnie bardzo trudnym okresem, czego początkiem była strata przyjaciółki (pisałam o tym dwa posty wcześniej). Następne tragedie sypały się jedna za drugą. Ale w końcu co nas nie zabije to wzmocni :D. Szczerze mówiąc to nie myślałam, że to powiem, ale cieszę się, że miały miejsce różne sytuacje. Zawsze powinniśmy pamiętać, że jeśli komuś zależy na innych powinien się starać i akceptować tych ludzi, z którymi przebywa. A najważniejsze to być sobą i nie pokazywać różnych oblicz. Tylko jedno: prawdziwe. Bardzo ważna jest także szczerość. Bez niej nie ma ani przyjaźni, ani miłości.
Ostatnimi czasy popełniałam trochę błędów, jednak pokazały mi one na kogo moge naprawdę liczyć. Bardzo się zmieniłam, głównie przez osobę, która bawiła się moimi uczuciami. Jednak dzięki temu czuje się silniejsza osobą, bardziej otwarta na znajomości oraz bardziej pewna siebie. Wpłynie to także (myślę,  że pozytywnie) na bloga. Od środy zaczynam nowy rozdział w swoim życiu. Mianowicie: studia ^.^ . Przenoszę się do Krakowa, gdzie mam zamiar zmienić swoje życie i układać wszystko od nowa. Od tego właśnie czasu na blogu zacznę wrzucać nie tylko nowe posty muzyczne czy recenzje filmowe ale także swoje prace manicure'owe. Uwielbiam malować paznokcie, ozdabiać je i dobierać kolory. Mam nadzieję, że się wam spodobają. A jako pierwsze wrzucę paznokcie mojej przyjaciółki Martyny. Zostały zrobione na jej komers. Oto one:


Oczywiście nie byłabym sobą, gdyby nie było tematu muzycznego. Słyszeliście o Hailee Stainfeld? Moja rówieśniczka jakiś miesiąc temu wypuściłą nową piosenkę „Love myself”. Jest świetna, opowiada o akceptacji samego siebie i nie zwracaniu uwagi na opinię innych.



Bardzo żywa i energiczna melodia, świetne przesłanie i dynamiczny teledysk. Czego chcieć więcej? ;P Polecam obejrzeć :)
Pozdrawiam Omega 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Prezent na 18 urodziny i radiowa muzyka ;)

Pewnie wielu z Was zastanawiało się: co powinno się kupić na 18-stke? Proste! Coś śmiesznego ;) Od dłuższego czasu co weekend przebywam na imprezach w kameralnym towarzystwie (najlepszym przy okazji ;*) i tak właśnie w tą sobotę przyszedłczas na najlepszą znich ;p. Znalazłyśmy z koleżanką kilka fajnych prezentów, ale jeden bardzo nam się spodobał. Tort z piwa, jak się okazało, był strzałem w dziesiątkę. Co myślicie?


Mina solenizanta była bezcenna. I nie potrzeba było nie wiadomo jak drogich prezentów, żeby na jego twarzy był uśmiech.

No dobra teraz co o muzyce, bo dawno nic o niej nie pisałam. Ostatnio często słucham radia internetowego. Właściwie odkąd ściągnęłam aplikacje openfm na swój telefon jakieś 2-3 miesiące temu słucham go non stop. Jest piosenka, którą właśnie w nim usłyszałam pierwszy raz i bardzo mi się spodobała. Jest to utwór Rihanny, Kanye Westa i Paula McCartney'a - FourFiveSeconds.
Szczerze mówiąc nie jest to piosenka łatwa w interpretacji. Można ją dopasować do różnych sytuacji, ale dla mnie najlepiej pasuje do za długo przebywającej ze sobą pary. Za dużo miłości też może doprowadzić do szaleństwa ;)



Ciekawi mnie co wy o niej myślicie? Piszcie komentujcie. Chętnie z wami pogadam :)
Pozdrawiam Omega